Zanim się rozsypiecie, przebiegnijcie maraton.

piątek, 31 maja 2013

przeciwprąd



antypatyczny facet - literatura każe go uchwycić
nieokrzesany , histeryczny , wiecznie podchmielony
przeszedł przez  piekło , wydobyty z kłamstwa
udający nowe kłamstwa,  jak można go nie kochać
nie podziwiać,  świat zmienił się, na czyją korzyść ?

młode  pokolenie wstaje rano, starzy mają sieć
kto kogo  odizoluje? świat składa się z miliarda
niepotrzebnych ludzi, nowe pokolenie
jest niewdzięczne, nie dziękuje za zasady
powierzchowna robocza  nisza, rezygnacja
przeciwprąd

środa, 29 maja 2013

Krochmal


Pani Henryka Duchaj lubiła prasować koszule, choć trzeba przyznać - nie wszystkie. Nie znosiła zwłaszcza tych gniotących, które stawały się wymięte zaraz po odwieszeniu do szafy. Ale skoro w dzisiejszym świecie chleb pieczony w hipermarkecie, starzeje się w drodze do kasy, tak że po zapłaceniu rachunku jest automatycznie nieświeży, to co mogło jeszcze panią Henrykę zdziwić.


A jednak zdziwiło ją gdy Pan kazał jej użyć śmierdzącego, francuskiego krochmalu w sprayu do tych odpornych koszul. Pani Duchajowa prasowała je i kichała, mamrocząc przy tym przekleństwa - bezustannie.

Pan miał sentyment do tego preparatu, odkąd spryskał nim w łóżku dziewczynę, z którą miał wyłącznie związek seksualny i dziecko. Było to jak olśnienie, dodatkowy efekt, urozmaicenie monotonii współżycia, które zapewniło mu poprawę parametrów - szybkości, przyspieszenia, ale także długości. Po prostu supergładził jej skórę.

Nic dziwnego, myślał, że nasze babki używały krochmalu.

Pani Duchajowa też krochmaliła, ale nie było jej przyjemnie. Co gorsza Pan źle się poczuł w pracy - w wyprasowanej przez nią koszuli do tego stopnia, że spuchł i sczerwieniał pod kołnierzykiem. Szyja zaczęła go palić tak, że musiał natychmiast wracać do domu.

Koszula Dejaniry pomyślał, gdyż wykonywał syzyfową pracę redaktora w wydawnictwie, w którym co i raz jakiś autor marnej prozy wyciągał pseudoargumenty z mitów greckich. Dotarł do domu w stanie ciężkim - zataczając się i płacząc. Zdarł z siebie ubranie i począł się płukać pod prysznicem. Napił się jogurtu,a potem wódki. Nic nie pomagało. Pani Duchajowa zaczęła lamentować, że to jest przeklęta koszula i należy ją wyrzucić, a najlepiej spalić, a następnie wybiegła uspokoić się do sąsiadki.

A on puchł dalej tak, że już świata nie widział - oczy tonęły mu w policzkowych poduchach i miał przywidzenia. Wydawało mu się na przykład, że pojemnik z krochmalem stojący na desce do prasowania - dosłownie oblazło stado czarnych karaluchów. Ostrożnie doczołgał się do stada i zaczął bezwiednie czytać tekst na etykiecie. Było to drukowalne opowiadanie o karaluchach napisane po francusku.

Resztkami sił zadzwonił po pogotowie, a potem do dziewczyny, którą kiedyś spryskał krochmalem i z którą miał dzięki temu udany związek seksualny i dziecko.


wtorek, 21 maja 2013

a było tak jakby śmierć





*

A było tak jakby śmierć Anny Frank
usiadła w Justina cieniu, żeby się
przy nim ogrzać i nabrać blasku.
Bo są obiekty samoświecące (!)
gwiazdy pierwszej wielkości
i wszystko inne może tylko
w ich cieniu przebywać albo
odbijać promienie, nie interferować
zanadto. Czy tęsknisz, spytałam,
za drżącym kochankiem w wieku
podeszłym? Naturalnie, gdy widzę
podarowane przez niego przedmioty.
Są to przymioty niezawisłe,
wytrwałość  ich jest jak cierpliwość
solenna.  Ale mój histrionik
mordował raz i ostatecznie. (?)
Brakuje mi jego zimnych uwag. 

Osmia rufa



W dwóch ramach okiennych, na moim balkonie żyją murarki ogrodowe. Rozpoznałam je, mam nadzieję, poprawnie porównując środkową fotkę z ich zdjęciami.

Ruch w interesie jest ciągły - wlatuje się i wylatuje. Śmieci się pod otworkami wentylacyjnymi czyli wejściami do gniazd. Bzyczy się na wlocie zwłaszcza.

Podobno murarki nie są groźne i mogą być  bezpiecznie obserwowane przez dzieci. Gatunek ten jest doskonały w zapylaniu, a jest co zapylać na moim balkonie.Wybujały już i zakwitły dwie odmiany Clematis - Sylvia Denny i Westerplatte.

Zatem miłego zapylania murarki. W ogóle jest z wami przyjemnie, tylko proszę nie sprowadzać jakiegoś roju towarzystwa.




niedziela, 5 maja 2013

takie rzeczy na porządnym lodowisku

w pełnym brzasku nie mogąc złapać tchu
licytacja - rząd metaforyczny
brakuje mi dni, tak lubię twój fizyczny optymizm

nie pisać tylko biegać, wziąć się za pytania
nie rezygnować rano, poddawać się wieczorem
skonkretyzować wiarę zasadniczą
nie rozliczać, błyszczeć, powtarzać pytania

spać daleko od  światła
kto nie ma wiary w drobne kroki nie zrobi postępu
skoczyć na trawnik czy może chodnik
to jest podejrzenie retoryczne

pragnienie znowu musi umrzeć
tak samo dobrze taniec do gry słów
przespać wynik w czasie ostatecznym 
wyksięgować wielbicieli
mruczeć, podawać w galarecie

wzór od jutra - zbiorowa sypialnia
kto nie miał linii kredytowej
nie zna możliwości pożyczania

są rzeczy na porządnym lądowisku,
o których nie śniło się antropologom
polegliby na nich jeszcze przed przebudzeniem

sobota, 4 maja 2013

Pieczeń





- Nie rozumiem dlaczego przy stole nie odzywałaś się tak jak potrafisz, tylko siedziałaś cały czas z tym smutnym uśmiechem na twarzy. Zdajesz sobie sprawę jak mogło to być odczytane? Negatywnie. Ktoś, kto nic nie mówi, nie istnieje w tym towarzystwie. I nie można czekać aż cię wezwą do odpowiedzi, to nie jest szkółka, po prostu trzeba błysnąć w odpowiednim momencie. A ty z całym swoim obłędnym, literackim zacięciem odezwałaś się wszystkiego dwa czy trzy razy -  jak jakaś niemota. Na pytania zadane ci nie można było odpowiedzieć zwięźlej i mniej ciekawie. Więc oni pomyśleli w najlepszym razie, że nie masz nic do powiedzenia albo, że jesteś po prostu głupia. A ja opowiadałem o tobie wiele i wyszło na to, że jestem fantastą i się ekscytuję byle czym. Wyszedłem na marzyciela, który ma projekcje i wyobraża sobie coś nadzwyczajnego, gdy ma do czynienia z przeciętnością. Nawet mogłaś się wydać  ociężała umysłowo. A twoje uwagi o daniu głównym – mistrzostwo. Myślałem, że się spalę ze wstydu, gdy powiedziałaś, że nigdy nie jadłaś pieczeni, a jest zadziwiająco dobra. Ile ty masz lat? Nigdy nie jadłaś takiego dania? Śpiąca królewna. Przespałaś lata szkolne, kolonie? Nie widziałaś nigdy stołówki? A może coś brałaś, bo byłaś taka spowolniona? I czy naprawdę nie mogłaś jak wszyscy wypowiedzieć się na temat Korei, nawet odczuć nie masz? A o tych wszystkich poezjach, też zapomniałaś nagle. O tym, o czym potrafisz prawić  godzinami, aż dostajesz rumieńców. Teraz to mogło być przydatne, mogłaś pokazać się z innej strony. Chociaż dodać coś, gdy była mowa o księdzu Twardowskim. Ostatecznie oni chcieli wejść na grunt sztuki – twój grunt, a ty zaniemówiłaś? Nie mogłaś powiedzieć czegoś zabawnego, czegokolwiek? I teraz też milczysz. To jakaś demonstracja?  W ogóle cię nie rozumiem. A przecież wiem jaka jesteś. Może więc powiesz dlaczego się tak głupio zachowałaś?  Były jakieś przeszkody, coś o czym nie wiem?? Może wolisz napisać?  Pisemnie potrafisz się wyrażać lepiej.
- Nie, to zbyteczne. Myślę, że zrozumiesz – ja po prostu nie chciałam dawać się we znaki.