Zanim się rozsypiecie, przebiegnijcie maraton.

wtorek, 2 lipca 2013

Dwa biegi kobiet



23 czerwca – Samsung Irena Women’s Run pod patronatem Ireny Szewińskiej i 30 czerwca She Runs the Night (nazwa świetna) zorganizowane przez Nike’a. Oba biegi na 5km, ale Sheruns z możliwością pobiegnięcia jeszcze 3 pętli 300-400m. W pierwszym biegu około 1600 uczestniczek, w drugim 6000.

Samsung Irena to impreza sportowa, Sheruns ludowo-reklamowa. 

Już obecność Ireny Szewińskiej gwarantowała szlachetność sportową, ale i organizacja biegu była taka jak w przypadku  maratonu, półmaratonu czy innych biegów z masowym udziałem amatorów. Zwyczajne oznaczenia kilometrów, normalnie dostępne obszary wokół startu i mety, SMS od DataSport.pl z wynikiem w ciągu kwadransa  od osiągnięcia mety, limit czasu 1 godzina. Żadnego pierdolenia prowadzącego konferansjerkę na temat geniuszu uczestniczek, które przebiegną zaraz 5 km (słownie: pięć!) tylko ciepłe przywitanie debiutantek i serdeczny styl dopingowania. W roli gwiazdy – wspaniała polska lekkoatletka.

Tydzień później She Runs the Night. W regulaminie punkt, iż należy mieć przy sobie dowód osobisty. Oprócz numeru startowego na bransoletce, paska na bucie z chipem do pomiaru czasu, koszulki firmowej -  odbieranych oczywiście po wylegitymowaniu się,  uczestniczka miała mieć przy sobie dowód tożsamości. Mogę się założyć, że jakiś prawnik, który nigdy nie brał udziału w żadnym biegu publicznym, wymodził ten regulamin, za ciężką kasę  i wymyślił konieczność legitymacji. Brawo. To zrobiło bardzo dobre wrażenie. Również świetne wrażenie miało się gdy nikt z towarzyszących osób nie mógł wejść na teren miasteczka biegowego. Pewnie dlatego, że w obrębie można było za darmo pomalować sobie paznokcie. Ciekawe tylko czy po okazaniu dowodu.  W efekcie, na trasie nie było praktycznie kibiców. Jakieś garstki zaledwie. A biegły gwiazdy, gdyż każda z nas była gwiazdą, królową nocy, bohaterką, medalistką itp. Ta poetyka do porzygania towarzyszyła przygotowaniom do startu, opóźnionego o pół godziny i kompletnie nie zorganizowanego. Parę tysięcy kobiet odbierało   komplementy konferansjera z promiennym uśmiechem. Ostatecznie w ten wieczór, tej  nocy miały przebiec pięć- sześć kilometrów! W limicie czasu - półtorej godziny. Wielkie osiągnięcie. Na miarę tych bardzo młodych kobiet.  Na banerze startowym wyświetlały się frazy dowartościowujące albo zachęcające, albo dowcipne jak ta: Kopernik też biegała. Niewątpliwie te frazy zostały wydedukowane w burzy mózgów jakiejś agencji i to za ciężką kasę. Nadęta narracja pozbawiona wdzięku i sensu, nie sięgająca w ogóle do radości, jaką dają bieganie, sprawne, świetne ciało, bycie wśród przyjaciółek czy w ogóle kobiet, które chcą się bawić w swoim towarzystwie. 

W roli gwiazd Szulc, Kisio, Bujakiewicz i Więdłocha. 
We wrześniu pobiegnę jeszcze w La Parisienne – 6,5 km. To także bieg dla kobiet. Zobaczę jakiego tam mają ducha.  

A na zdjęciu słynny zalewany wodą Tunel, przez który się biegało i może biegać będzie. Sportowo,  z gestem i żeby rozpromienić się na mecie.

A tu filmy do porównania:

http://www.youtube.com/watch?v=rDL3h8tiEnw


http://www.youtube.com/watch?v=kk7KACd75ic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz